czwartek, 11 grudnia 2014

2. Po co z tobą walczyć ?

~Och, moja słodka udręko.
Po co z tobą walczyć, ty znów się rozpoczynasz.
Jestem tylko istotą bez znaczenia.
Bez Ciebie jestem trochę zagubiona~


Zamarła, widząc TO spojrzenie. Jedyna rzecz jaką pamiętała. Czerwone ślepia patrzące na nią z pustką. Podeszła bliżej zaciskając dłonie na spuście.
~Co robić ?~takie a nie inne pytanie krążyło jej po głowie. Zagryzła dolną wargę. Bez wahania wyjęła rewolwer.
Trzask.
Kula za kulą leciała w JEGO stronę, jednakże żadna nawet go nie drasnęła. Czerwonooki zaśmiał się gardłowo zerkając na nią ukradkiem. Odwróciła głowę w bok, aby nie patrzeć w te puste ślepia.
-Miłe powitanie obiekcie TU-152-wymruczał. Po chwili stanął tuż przed blondynką, która omal nie skamieniała ze strachu.
-Czego chcesz ?!-syknęła nienawistnie w stronę bruneta, jednak ten nie wyglądał na zbytnio przejętego jej wybuchem.
-Czas wracać-rzekł, po czym wyciągnął mały talizman. Na papirusie widniał napis "catena". Lalka momentalnie stanęła jak wryta, bacznie przyglądając się obiektowi. Nie mogła oderwać od kartki oczu, zaś sama gdy próbowała się ruszyć to nie była w stanie. Jej ręce były zawieszone na małych, ledwo widocznych sznureczkach. Demon wykorzystał jej chwilę nieuwagi i chwycił za nitkę. Niewyobrażalny ból przeszył jej porcelanowe ciało, a po szkle ciekła jakaś nieokreślona, fioletowa ciecz. Gdyby mogła to rzucałaby się na wszystkie strony z bólu, ale i to uniemożliwiały jej nici. Łzy leciały po policzkach strumieniami. Po niecałej minucie wszystko co widziała było przeszyte mgłą.
-Błagam, zostaw mnie-łkała, ale śmiech czerwonokiego zgłuszył jej błagania. Nieoczekiwanie tuż nad głową dziewczyny rozbłysło purpurowe światło. Z jasności wyłoniła się pluszowa zabawka w kształcie królika, jednakże z tą różnicą, że jego oczy świeciły na czerwono, a klatka piersiowa była na wylot przeszyta igłami.
-Twoja udręka przybywa, na wezwanie swej Pani-Hirogiwa nie mógł wyjść ze zdumienia, kiedy ujrzał postać kukiełki. Momentalnie jego pewność siebie uleciała z wiatrem, a wszystkie nici zostały przerwane przez co Lucy mogła odzyskać panowanie nad własnym ciałem. Niestety nie zdążyła się nawet podnieść, kiedy zniknęła z pola widzenia bruneta.
Obecnie leżała na trawie w jakimś lesie. Szybko zilustrowała otoczenie i z trudem doczołgała się do małego, leśnego strumyka. Tam też przetarła wszystkie pęknięcia i dokładnie przyglądała się swemu odbiciu w tafli wody.
Zmrużyła nieznacznie powieki. Przez jej głowę w ułamek sekundy przeleciał czyjś wizerunek, jakby jej, ale.... Czemu tamta dziewczyna była łysa, wychudzona i oszpecona na twarzy ?
-Ponieważ już raz zmarłaś na guza móżdżka?-nie kojarzyła tego ironicznego głosu, ale nie śmiała zobaczyć twarzy ów osobnika. Prychnęła pod nosem tylko jakieś przekleństwo i wyczuwając dziwną energię rzuciła kamieniem. Był to bardzo celny rzut, bo trafiła w samo czoło przybysza, który syknął z bólu.
-Zwariowałaś ?!-ryknął upadając na dziewczynę. Dopiero teraz otworzyła oczy i ujrzała, że jest to jakiś chłopiec. Co dziwniejsze zarumieniła się gwałtownie, czując jak jego głowa spoczywała na jej klatce piersiowej.
-Ja zwariowałam ?! To z tobą jest coś nie tak!-warknęła i po chwili namysłu chwyciła za drugi kamyk, którym chciała ponownie uderzyć chłopaka, ale ten zwinnie przechwycił jej rękę. Jej dłoń wydała się maciupeńka w porównaniu z jego. Puściła kamień, który tak czy siak trafił mężczyznę w głowę. Jęknął żałośnie posyłając jej rozżalone spojrzenie. Jej jednak nie zrobiło się głupio i tylko westchnęła wstając i kręcąc z politowaniem głową.
-Baka*-rzuciła jeszcze na odchodnym, ale nie zdążyła nawet zrobić jednego kroku w przód kiedy została zatrzymana.
-No i gdzie pójdziesz ? Nie uważasz, że jesteś mi coś winna LALKO ?-zapytał trzymając ją w pasie i tym samym uniemożliwiając jej ucieczkę.
-Skąd ty...?-zaczęła się jąkać.
-Cóż, jakbyś nie zauważyła też jestem demonem-oznajmił odwracając ją w swoją stronę. Posłał jej swój firmowy uśmieszek, który jak zwykle był przesączony ironią i rozbawieniem.
Próbowała coś wybełkotać w odpowiedzi, ale i to poszło na marne.
-Co prawda, mógłbym Cię teraz oddać mojej siostrzyczce, ale....
-No co "ale" ?!-wrzasnęła zdezorientowana. Chciała wiedzieć o co mu chodzi, o co im wszystkim chodzi. Czemu Jōgi Marionette ją tu wysłała ? Czym była ta zabawka ? Kim on jest ?
-Jak ze mną pójdziesz to Ci wszystko wytłumaczę, LUCY-wyszeptała dziewczynie do ucha z figlarnym uśmieszkiem i lekko zwolnił uśmiech. Nie czekał nawet na odpowiedź, tylko ciągnął ją w tylko sobie znanym kierunku.


















No i to już koniec tej beznadziei. Proszę o napisaniu gdzie popełniłam błąd.